Takie „obieranie” korków było na porządku dziennym, nie raz w łapach wybuchło . Korki trzeba było dobrze wysuszyć. Ładowało się je w lufę pistoletu bardzo często dociskając do ściany, im mocniej nabity tym lepszy huk. Często dochodziło do niekontrolowanych wybuchów, a to się wtedy człowiek dziwił
Była jeszcze wersja luksusowa na plastikowym czerwonym krążku
A ze skubanymi korkami to miałem taką przygodę że znalazłem jako może 8 letni chłopak takie coś na klatce schodowej. Myśląc że to plastelina zacząłem to skubać. Jak mi wywaliło w łapach to ze strachu się zatrzymałem kilka ulic dalej. A wypalone dziurki na przodzie kurtki nosiłem jeszcze kilka sezonów. Na szczęście mi rąk nie pokancerowało
Załączniki
kapiszony.jpg (24.5 KiB) Przejrzano 15362 razy
"Cudze wiedzieć rzeczy ciekawość jest, a swoje potrzeba" Andrzej Maksymilian Fredro
Nieprawda. tyle że korki i cypletki kupiłeś na każdym odpuście a takie kupowało się w pewexie albo na zagranicznych wycieczkach.miałem pistolet na takie coś koło 77 roku. Niestety po wykończeniu magazynków co stało się dośc szybko, z braku bonów dolarowych to zamiast tego pistoletu strzelający musiał wydawać "odgłos paszczą"
"Cudze wiedzieć rzeczy ciekawość jest, a swoje potrzeba" Andrzej Maksymilian Fredro
andant pisze:Była jeszcze wersja luksusowa na plastikowym czerwonym krążku
A ze skubanymi korkami to miałem taką przygodę że znalazłem jako może 8 letni chłopak takie coś na klatce schodowej. Myśląc że to plastelina zacząłem to skubać. Jak mi wywaliło w łapach to ze strachu się zatrzymałem kilka ulic dalej. A wypalone dziurki na przodzie kurtki nosiłem jeszcze kilka sezonów. Na szczęście mi rąk nie pokancerowało
To właśnie były kapiszony i fakt bardzo ekskluzywne do kupienia.
Mini rewolwer- brelok. Najpierw trzeba było odciągnąć kurek żeby bębenek odchylić na bok, ładowało się cympletkę, zamykało i BUM
„Strzelająca moneta” tutaj w wersji medalowej. Mam gdzieś jeszcze strzelającą jednodolarówkę. Nie raz ciekawscy biorąc do ręki ten wynalazek wystraszyli się strzelającej cympletki