A w Toruniu....
A w Toruniu....
A w Toruniu, to chyba Bydgoszczy nie lubią
Idąc ze Starego Miasta natrafiłem na ciekawą reklamę położoną na trotuarze. Niby nic, a jednak coś wycięto.
- Załączniki
-
- CAM01379.jpg (48 KiB) Przejrzano 12500 razy
-
- CAM01380.jpg (48.26 KiB) Przejrzano 12500 razy
- BYDZIAK 1958
- brak
- Posty: 7172
- Rejestracja: czwartek, 29 gru 2011, 20:51
Re: A w Toruniu....
^^^ Całość sprawia wrażenie malowidła '3D'.
Szkoda, że wśród tych 'nielubiących', są czarne owce, chętne do swoistych dewastacji. Dają tym świadectwo niezdrowej rywalizacji.
Szkoda, że wśród tych 'nielubiących', są czarne owce, chętne do swoistych dewastacji. Dają tym świadectwo niezdrowej rywalizacji.
Re: A w Toruniu....
BYDZIAK 1958 pisze: Dają tym świadectwo niezdrowej rywalizacji.
Niechęć jest po stronie mniejszego miasta. Dziwi mnie to niezmiernie od lat. Jako że współpracuję z firmami toruńskimi, niektóre stwierdzenia Torunian wręcz mnie szokują.
Re: A w Toruniu....
Pewnie mają kompleks mniejszości 
- BYDZIAK 1958
- brak
- Posty: 7172
- Rejestracja: czwartek, 29 gru 2011, 20:51
Re: A w Toruniu....
Od pewnego czasu mam nowego współpracownika, pochodzącego z Torunia. Opowiedziałem mu o tym. Odpowiedział, że jest to chore i ma to w d.... Ale fakt, tego dystansu nabrał dopiero po pewnym czasie.
Re: A w Toruniu....
BYDZIAK 1958 pisze: Ale fakt, tego dystansu nabrał dopiero po pewnym czasie.
Dokładnie tak jest z mieszkańcami Torunia. Brak dystansu, brak poczucia humoru jeżeli chodzi o kontakty między miastami, itp. Najgorsze jest to, że wcale nie generalizuję.
- BYDZIAK 1958
- brak
- Posty: 7172
- Rejestracja: czwartek, 29 gru 2011, 20:51
Re: A w Toruniu....
^^^ Przy okazji tematu, znalazłem to:
viewtopic.php?f=28&t=2508
W podanym tam linku, pokazuje się teraz chyba już coś innego niż przedtem. Co to było, czego dotyczyła ta licytacja?
viewtopic.php?f=28&t=2508
W podanym tam linku, pokazuje się teraz chyba już coś innego niż przedtem. Co to było, czego dotyczyła ta licytacja?
- Bukolcik
- brak
- Posty: 161
- Rejestracja: poniedziałek, 19 maja 2014, 10:11
- Lokalizacja: Bydgoszcz
- Kontakt:
Re: A w Toruniu....
Nie koniecznie ta niechęć jest po stronie Torunia.

Znalezione w sieci.

Znalezione w sieci.
- BYDZIAK 1958
- brak
- Posty: 7172
- Rejestracja: czwartek, 29 gru 2011, 20:51
Re: A w Toruniu....
Dobre


- BYDZIAK 1958
- brak
- Posty: 7172
- Rejestracja: czwartek, 29 gru 2011, 20:51
Re: A w Toruniu....
Bukolcik, co było na tym obrazku?
Wybacz, mam już chyba 'za mało pamięci'
Dzisiaj w Zbliżeniach, w temacie o podręcznikach wyłapałem taki obrazek: 'Trasa Janka"
Janek, (skąd on jest?), pewnie nie lubi Bydgoszczy do tego stopnia, że aż wymazał ja z mapy.
Wybacz, mam już chyba 'za mało pamięci'
Dzisiaj w Zbliżeniach, w temacie o podręcznikach wyłapałem taki obrazek: 'Trasa Janka"
Janek, (skąd on jest?), pewnie nie lubi Bydgoszczy do tego stopnia, że aż wymazał ja z mapy.

- Załączniki
-
- mapa dla dzieci.JPG (34.24 KiB) Przejrzano 11794 razy
Re: A w Toruniu....
To na pewno zemsta VincentU
- BYDZIAK 1958
- brak
- Posty: 7172
- Rejestracja: czwartek, 29 gru 2011, 20:51
Re: A w Toruniu....
Pewien materiał pokazany wczoraj w Zbliżeniach, przypomniał mi o tym temacie...
Pokazano, że odbył się tam kolejny, 'coroczny bal marszałkowski'. I tak sobie myślę, że np w Szczecinie, czy Olsztynie, nie ma takich problemów, 'lokalizacyjnych', bo wszystko jest oczywiste. W naszym przypadku, skoro są dwa 'główne miasta', to marszałek, który rządzi kasą, powinien przynajmniej dla przyzwoitości, takie bale organizować jednego roku w jednym mieście, drugiego w drugim. Chyba, że wojewoda ma podobne fundusze by również organizować takie bale charytatywne. Nawiasem mówiąc, aktywność 'naszego' wojewody, porównując do działań marszałka, wypada bladziej niż śnieg za oknem...
Pokazano, że odbył się tam kolejny, 'coroczny bal marszałkowski'. I tak sobie myślę, że np w Szczecinie, czy Olsztynie, nie ma takich problemów, 'lokalizacyjnych', bo wszystko jest oczywiste. W naszym przypadku, skoro są dwa 'główne miasta', to marszałek, który rządzi kasą, powinien przynajmniej dla przyzwoitości, takie bale organizować jednego roku w jednym mieście, drugiego w drugim. Chyba, że wojewoda ma podobne fundusze by również organizować takie bale charytatywne. Nawiasem mówiąc, aktywność 'naszego' wojewody, porównując do działań marszałka, wypada bladziej niż śnieg za oknem...
Re: A w Toruniu....
BYDZIAK 1958 pisze:W podanym tam linku, pokazuje się teraz chyba już coś innego niż przedtem. Co to było, czego dotyczyła ta licytacja?
Psi numerek był do kupienia:
- Załączniki
-
- Toruń wieś1.jpg (54.97 KiB) Przejrzano 10751 razy
Re: A w Toruniu....
Wyjdę na przekornego, wazeliniarza, chwalipiętę, zarozumialca i małomiasteczkowego banitę który kala swoje gniazdo, ale stwierdzę że są (jednostki?) też tacy rodowici toruńczycy, którzy bardzo polubili "powszechnie" znienawidzoną Bydgoszcz a poznawszy Jej "nie tak oczywisty" urok i wartość pokochali...
- BYDZIAK 1958
- brak
- Posty: 7172
- Rejestracja: czwartek, 29 gru 2011, 20:51
Re: A w Toruniu....
^^^ Chyba już tu, (na forum), kiedyś pisałem, że we mnie nie ma złości na sąsiadów ot tak i już. W dzieciństwie, w czasach przed szkolnych, słowo Toruń usłyszałem od Hani, (córki sąsiadów z mieszkania obok), że jedzie tam do babci. Ja pierwszy raz przejechałem się tam w pierwszej połowie lat 70-tych. Nawet przez myśl nie przeszło mi w tamtych czasach, ( i o tym nie słyszałem), że 'ich' się nie lubi, czy coś w tym rodzaju... Nawet w czasach 49-ciu województw, Toruń był sąsiednim miastem i tyle. W moim odczuciu, źle się zaczęło od momentu nowego podziału administracyjnego. Toruń się godził być częścią innego województwa, a my walczyliśmy np. 'z budzikami' na SR... Ograł nas mówiąc wprost, zyskując nie tylko kontrolę nad kasą marszałkowską... Zresztą po co przypominać przykłady, często zamierzonego pomniejszania naszej roli choćby w naszym specyficznym województwie... Toruń ma swą markę i bez tego. Niektórzy Torunianie tą sytuację nazywają odwetem za rządy Bydgoszczy z czasów PRL, które w ich odczuciu były niesprawiedliwe... Nie ma sensu tu pisać o tamtej sile gospodarczej Bydgoszczy, która zaczęła rozkwitać na przełomie XIX - XX w i wciąż się powiększała, mnożąc własne bogactwo miasta tamtych czasów... Toruń się rozwijał trochę inaczej, wolniej i to mogło wtedy rodzić jakąś niechęć do nas... Nie wiem tylko, czy dla sąsiadów, tyfusami staliśmy się przed wojną czy po niej... 
- Misia
- Moderator

- Posty: 5048
- Rejestracja: niedziela, 18 paź 2009, 19:10
- Lokalizacja: Bydgoszcz
- Kontakt:
Re: A w Toruniu....
Tyfusami to byli oni, bo przyjeżdżali się do nas leczyć nie mając własnego szpitala
Ja jako dziecko byłam zabierana na mecze żużlowe, gdzie oczywiście zostałam nauczona, że porażka Apatora(-wibratora) cieszy najbardziej
(gdzie jest toruń?! gdzie jest toruń?!
)
Ja jako dziecko byłam zabierana na mecze żużlowe, gdzie oczywiście zostałam nauczona, że porażka Apatora(-wibratora) cieszy najbardziej
Re: A w Toruniu....
Mi też bardziej kojarzy się, ta "nienawiść" do Torunia poprzez sport żużlowy.
Re: A w Toruniu....
Będzie dużo (samo)krytyki. Nie. Nie napiszę też że mi wstyd. Nie utożsamiam się bezkrytycznie z Toruniem, dlatego silę się na obiektywne spojrzenie.
Nie jestem uważnym obserwatorem polityki tak małej, lokalnej jak i tej "większej", nigdy nie kibicowałem żużlowi, do tego stopnia że nie byłem kiedykolwiek na meczu (tak to się nazywa?) I chyba dzięki temu nie urodziła się we mnie nienawiść czy nawet niechęć do Bydgoszczy.
Faktycznie toruńczycy żyjąc w dużo mniejszym mieście mają kompleksy i niespełnione aspiracje, rozbudzone zapewne niegdysiejszą stolicznością województwa i np. posiadaniem uniwersytetu. Uzurpują i zagarniają (instytucjonalnie) nienależne im prawa i korzyści. Nie mam problemu z oceną właściwych proporcji, Toruń jest miastem niedużym, powiatowym, aż i tylko! To miejsce i pozycja wynikająca z potencjału miasta wpływa na jego mieszkańców, ktoś znalazł im wspólnego wroga w postaci ościennego miasta, co ich (nie mnie) jednoczy i uzasadnia często niefajne (delikatnie mówiąć)zachowania. Bydgoszczanie dla Toruńczyków są znacznie bardziej przyjaźni i tolerancyjni niż vice versa. To się objawia prymitywnymi epitetami, zachowaniem na drogach, traktowaniem w urzędach czy np. przez strażników miejskich.
Nie jestem uważnym obserwatorem polityki tak małej, lokalnej jak i tej "większej", nigdy nie kibicowałem żużlowi, do tego stopnia że nie byłem kiedykolwiek na meczu (tak to się nazywa?) I chyba dzięki temu nie urodziła się we mnie nienawiść czy nawet niechęć do Bydgoszczy.
Faktycznie toruńczycy żyjąc w dużo mniejszym mieście mają kompleksy i niespełnione aspiracje, rozbudzone zapewne niegdysiejszą stolicznością województwa i np. posiadaniem uniwersytetu. Uzurpują i zagarniają (instytucjonalnie) nienależne im prawa i korzyści. Nie mam problemu z oceną właściwych proporcji, Toruń jest miastem niedużym, powiatowym, aż i tylko! To miejsce i pozycja wynikająca z potencjału miasta wpływa na jego mieszkańców, ktoś znalazł im wspólnego wroga w postaci ościennego miasta, co ich (nie mnie) jednoczy i uzasadnia często niefajne (delikatnie mówiąć)zachowania. Bydgoszczanie dla Toruńczyków są znacznie bardziej przyjaźni i tolerancyjni niż vice versa. To się objawia prymitywnymi epitetami, zachowaniem na drogach, traktowaniem w urzędach czy np. przez strażników miejskich.
- BYDZIAK 1958
- brak
- Posty: 7172
- Rejestracja: czwartek, 29 gru 2011, 20:51
Re: A w Toruniu....
Misia pisze:(...)
Ja jako dziecko byłam zabierana na mecze żużlowe, gdzie oczywiście zostałam nauczona, że porażka ... (...)
Ja, 'za dzieciaka', czasami chodziłem z dorosłymi na żużel, a radość ze zwycięstw była taka sama, nie zależnie od tego z jaką drużyną wygrywaliśmy.